czwartek, 1 maja 2014

00. -Oczywiście, Panie Bartra.


Wychodząc z mieszkania poczułam silne uderzenie wiatru i zimne krople płaczącej Barcelony. Podniosłam kołnierz płaszczu i przyspieszyłam krok. Pogoda idealnie zgrała się z moim nastrojem. Tuż przed wyjściem główna rura pod wanną pękła. Hydraulik,który miał się zjawić zadzwonił z przeprosinami,że nie dotrze na czas. Na całe szczęście jutro zaczynam zasłużony urlop. Wszystko skrupulatnie zaplanowałam. Wyjazd do Llorenc del Penedes był tylko kwestią czasu, wystarczyło przetrwać dzisiejszy dyżur. Wchodziłam właśnie po szerokich marmurowych schodach, które prowadziły do prywatnej przechodni rehabilitacyjnej na Exiample. Otworzyłam wielkie drewniane drzwi i weszłam do środka. Za ogromnym biurkiem siedziała trzydziestoparoletnia żona Diega, Elsa. Tuż po swoim ślubie otworzyli tą, że przychodnię, która ma najlepszą renomę w całej Kataloni, a nawet i w całym kraju. Od dziesięciu lat mają pod ręką najlepszą ekipę fizjoterapeutów w całym mieście, a w tej ekipie znajduję się również ja, Larrisa Moratti.
- Dzień dobry - powiedziałam z uśmiechem na ustach - Jakieś nowości na temat przegranej Barcelony? - spytałam kładąc na blat torebkę i płaszcz.
- Poza kolejną kontuzją to nic - rzekła zamykając miejscową gazetę,którą odłożyła na bok - Ciężko dyżur przed Tobą - spojrzała na mnie spod okularów.
- Wiesz,że do pracy przychodzę z przyjemnością - powiedziałam - Po za tym płacicie mi za to co kocham najbardziej. - wzruszyłam ramionami wesoło - Kto dziś pierwszy? - uniosłam brwi. Elsa zajrzała do kartotek,które leżały tuż pod jej nosem.
- Pani Muniez z synem - rzuciła - Dzwoniła,że spóźni się chwilę - dodała klikając coś na komputerze, po chwili spojrzała na mnie - Korek w mieście, więc wiesz nie ma się co dziwić.
- Mój hydraulik też nie dojechał - popatrzała na mnie podejrzliwie - Rura w łazience - wyjaśniłam
- Dobrze,że jesteś - w drzwiach stanął Diego - Mógłbym Cię prosić na chwilę? - zamyślił isę trochę i dodał -Elsa, kochanie zrobisz mi kawę? - posłał jej całusa.
- Przebiorę się tylko i już do Ciebie idę - oznajmiłam zabierając rzeczy. Czym prędzej udałam się do socjalnego.Otwarłam szafkę wyjęłam z niej biały krótki kitel. Wciągnęłam go na siebie, torebkę wrzuciłam do środka szafki, po czym zamknęłam ją i wyszłam na korytarz. Elsa nadal siedziała za biurkiem studiując dokumenty, pani Muniez z synem dotarła na miejsce i twardo czekała, aż zostanie przyjęta z siedmioletnim Martinem. Posłałam jej ciepły uśmiech i szybkim krokiem udałam się do Diega. Zapukałam i weszłam do środka.
- Usiądź proszę, nie mamy zbyt dużo czasu - powiedział, przysunęłam swoje krzesło bliżej biurka.
- Mam robotę dla Ciebie - zaczął wyciągając z szuflady teczkę. Położył mi ją przed samym nosem i spojrzał na mnie z oczekiwaniem opierając się o naramienniki fotela.Otwarłam ją i dokładnie przejrzałam wyniki badań pacjenta.
- Z jakiego to powodu spotyka mnie ta niezwykła przyjemność? - patrzyłam na niego wymownie zamykając powoli kartotekę.
- Przeciez nie przydzielę tego Alaricowi! - zacisnął zęby - Dobrze wiesz,że On kocha inaczej mężczyzn. A to jest światowa gwiazda, ba brylant,którego kocha cała Barcelona. W dodatku to kolejna szansa dla Ciebie.
- Jak sobie to wyobrażasz? Że odwołam urlop od tak i podejmę się tego?
- Tylko spokojnie - dodał szybko.
- Nie, Diego! - rzuciłam teczkę na biurko - Wiesz, że praca jest dla mnie wszystkim i perfidnie to wykorzystujesz! Od półtora roku zadylam jak pies, odpuszczałam każdy urlop. Przez ostatni miesiąc haruję godzinami, owszem z przyjemnością, ale na Boga ileż można! Chyba zasługuję na niego nieprawdaż? - zdenerwowałam się.
- Posłuchaj, - jeszcze raz otworzył przede mną kartę i odwrócił ją w moją stronę - Zerwane więzadła krzyżowe tylne, głównie to one utrzymują kolano - spojrzał na mnie - Rehabilitacja będzie długa i męcząca dla Was obojga. - chciałam mu przerwać, jednak podniósł dłoń w górę - Proszę, nie przerywaj mi. Pojedziesz do Llorenc del Penedes, dostajesz cztery miesiące urlopu od zaraz. W ciągu tych miesięcy doprowadzasz Go do porządku fizycznego i wszystko wraca do normy. Podwójna pensja chyba się przyda prawda? - uniósł brew.
-Przepraszam,ale nie będę codziennie pokonywać kilkanaście kilometrów tylko po to, aby kogoś leczyć! - fuknęłam zła opadając na oparcie krzesła.
-Wszystko jest już załatwione, będziesz Go leczyć w Jego posiadłości w Sant Jaume dels Domeys. - wstał - Później Ci wszystko wytłumaczę. A teraz chodź poznasz swojego pacjenta, są w pokoju obok - uśmiechnął się triumfalnie. Wiedział,że prędzej czy później się zgodzę i On już miał na to swoje chwyty.

Kiedy weszliśmy do gabinetu, ujrzałam mężczyznę ubranego w bordową koszulkę polo i krótkie szorty. Musiał mieć blisko metr dziewięćdziesiąt wzrostu z chochlikowym wyrazem twarzy. Stał opierając się o kule,które pomagały mu utrzymać równowagę. Gdy zorientował się,że znajdujemy się w środku popatrzył na mnie łagodnymi oczyma, w których malował się smutek. Obok Niego stał o wiele starszy facet, choć nie był gruby twarz miał lekko pucołowatą.
-To Twój pacjent - odezwał się szef schrypniętym głosem pokazując na kontuzjowanego mężczyznę.
-Diego wiele nam o Tobie opowiadał - siwy facet podszedł do mnie wyciągając w moją stronę rękę. Spojrzałam na Garcie,który patrzył na wszystko z uśmiechem na ustach - Facundo Brau menager Marca.
-Larissa Moratti - uścisnęłam Jego dłoń - Absolwentka Wydziały Fizjologii na Universitat International de Catalunya - przedstawiłam się. Doktor podał mi teczkę, w której znajdowały się zdjęcia rentgenowskie. Wyjęłam je i umieściłam na podświetlanej tablicy. Diego w tym czasie pomógł wejść pacjentowi na 'szpitalne' łóżko. Stałam z założonym rękami na klatce piersiowej przyglądając się rentgenowi. Teraz wszystko było jasne, rzeczywiście był nie mały problem z więzadłami.
-Co z nim?
-Ma zerwane więzadła krzyżowe tylne. - wyjęłam długopis z kieszeni i wskazałam nim na zdjęcie - To jedno z czterech istotnych więzadeł dla stabilizacji kolana - odparłam - Ciężka rehabilitacja plus odrobina szczęścia i wróci do gry w przyszłym sezonie. - uśmiechnęłam się delikatnie.
-Następnym sezonie? - pacjent podniósł głowę i utkwił we mnie wzrok - Żartuje pani?
-Niestety nie. - podniosłam na niego wzrok dodając - Na początku przejdzie pan zabieg artroskopii - odgarnęłam włosy z czoła,które uporczywie opadały mi na oczy - Po dwóch tygodniach rozpoczniemy leczenie - wstrzymałam oddech przygryzając dolną wargę ust.
-Tutaj w Barcelonie? - spytał Jego manager spoglądając na swojego klienta.
-Nie, Diego powiadomił mnie o rehabilitacji w Sant Jaume dels Domeys.
-Czyli zgadza się pani na wszystkie warunki umowy? - Sir Facundo spojrzał na mnie podejrzliwie.
-Co ma Pan na myśli, mówiąc "wszystko"? - zdezorientowana przenosiłam wzrok z Brau'na, to na Diega.
-Umówiliśmy się,że na czas leczenia zamieszka Pani w domu Marca - zmarszczył dziwnie brwi. Momentalnie ciśnienie skoczyło mi w górę! Diego wiedział,że właśnie rozpoczął nieuczciwą grę nie mówiąc mi o tym. Owszem, nie widziało mi się mieszkanie z własnym pacjentem!
-Nic nie wspominał - wzruszyłam ramionami patrząc wrogo na właściciela przechodni. Spojrzałam na zegarek,który przyozdabiał mój lewy nadgarstek. Wskazywał kilka minut po dziesiątej rano - Przepraszam najmocniej, mam kupę roboty. Pacjenci już czekają od godziny. - wymusiłam się na uśmiech - Z Panem widzę się za dwa tygodnie w Sant Jaume dels Domenys - w zruciłam się do mojego podopiecznego. Wyjęłam z kieszeni białego kitlu wizytówkę,którą podałam mężczyźnie - Proszę się odezwać, gdy tylko Pan dotrze na miejsce.
-Czyl przyjmuje Pani warunki umowy? - Jego oczy spoczęły na moich ustach, po czym wolno przesunęły się wprost w moje oczy.
-Oczywiście, Panie Bartra - gdy tylko usłyszał pozytywną odpowiedź, odetchnął z ulgą - Widzimy się niedługo - zakończyłam podając mu dłoń.





************************

Hej, cześć i czołem! Ruszam z nowym opowiadaniem.
Mam nadzieję,że się spodoba. Miłego czytania!
Do zoba! no i czekam na opinie.


7 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawie zaczyna się to opowiadanie. Mam nadzieję, że coś wyniknie z ich wspólnego mieszkania! :D czekam na kolejny rozdział! Mogłabyś mnie informować o nowościach? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo ciekawie się rozpoczyna :D
    Podoba mi się Twój styl pisanie :))
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście mi się podoba, podoba :D
    Sama zdenerwowałabym się gdybym musiała zrezygnować z długiego urlopu i na dodatek wprowadzić się do pacjenta... no ale w końcu to sam Marc!
    Czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że sama mogłabym być rehabilitantką gdybym miała takiego klienta! Wow. Rozdział przyjemnie się czytało, czekam na więcej.
    Pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Zapraszam na rozdział 16 na LA TORTURA. Pozdrawiam ;-)

      Usuń
    2. Hej! Zapraszam na rozdział 19 na LA TORTURA. Pozdrawiam :-)

      Usuń
  5. Bardzo ciekawy prolog, a w bohaterach się zakochałam <3
    Czekam na kolejny, proszę o informowanie i zapraszam do mnie ;*

    OdpowiedzUsuń